Jesień.

Owionęło mnie chłodne powietrze, gdy tylko wyszłam z domu. Lekki wietrzyk zawiewał zapachy jesieni, tradycyjne, ciężkawe. Złapałam głębszy oddech i przymknęłam oczy, a zapach dymu i mokrych liści przywołał wspomnienia z dzieciństwa, gdy sąsiedzi palili trawę, a my rozpalaliśmy ognisko za domem. Kawałki papieru zwęglały się, a gorące powietrze unosiło je do góry, rozsyłając po całej wsi. Nazywałam je baby jagami, choć do tej pory nie jestem pewna, skąd to się wzięło. Czy czarne skrawki przypominały czarownice na miotłach? Była w tym jakaś magia, nie mogę temu zaprzeczyć. W całym ognisku właśnie one były najlepsze, oprócz oczywiście pieczonych w popiele ziemniaków, ale te ostatnie nie były stałym punktem programu.

Odezwała się we mnie tęsknota za prawdziwym ogniskiem, takim z wielkiego zdarzenia, gdy płomienie były wyższe niż ja sama, a żar potrafił stopić świecę dwa metry od ognia. Gdy końce kijów na kiełbasy zajmowały się ogniem, a mięso było przypalone i dzięki temu niejako doskonałe. I jabłka! Te soczyste, karmelowe, ociekające sokiem ze zwęgloną skórką. Do tego komary, szum lasu i piwo, które pili dorośli. A ja, mała dziewczynka, biegałam po lesie, próbując zapędzić się jak najdalej. Być coraz odważniejsza, z każdym krokiem. Nie bać się wilków, czarownic, wilkołaków, wampirów... I to było piękne - do momentu, gdy zahukała sowa, a ja szybciutko wracałam do bezpiecznego ogniska.

Jeden powiew wiatru przywołał tyle wspomnień, a ja dochodziłam już do poczty. Niebo było szare, a sam świat przypominał czarno-biały film. Jak można uważać, że jesień nie jest magiczna? Szczególnie z tym cudownym kontrastem ciemnozielonych liści i owoców tak przypominających jarzębinę, że niemal zdolnych mnie zmylić. Ich czerwień zasługiwała na zdjęcie, które byłoby doskonałą ilustracją tego postu. Niestety nie zrobiłam.

Zachowam sobie tę chwilę w pamięci. Zachowam też moje uwielbienie dla jesieni. W końcu ja sama jestem jesienią.

Komentarze

  1. Ja kocham jesień, wtedy zawsze za czymś tęsknię a jednocześnie czuję się przytulona. Czy te czerwone owoc eto nie głóg? Jak idę do domu to u mnie też rośnie. Ma niesamowity odcień czerwieni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem możliwe, że głóg :)).
    Przytulona to dobre słowo. Chyba właśnie tak się czuję :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie to opisałaś muszę przyznać.Czasem właśnie wystarczy zapach i mała chwila a wspomnienia wracają.Kocham takie uczucie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja też miałam dzisiaj ogromną ochotę na ognisko! Ale ognisko, nie grilla. Grillów w tym roku robiliśmy dużo, ale żadnego ogniska, takiego nieograniczonego żadnymi ściankami, ze zwęglonymi kiełbasami na patykach...

    I ja lubię jesień :) Urodziłam się w końcu na jesień. Ale ogólnie lubię każdą porę roku, jesień nie jest jakaś szczególna ;P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS