Historia o tym, gdzie mnie wywiało.

Wiem, że prosiliście o zdjęcia, jednak tempo BlueConnecta jest wybitnie niezadowalające. Może w przyszłym tygodniu założymy tu prawdziwy Internet, póki co muszę zadowolić się mobilnym. Zdjęć mam już dla Was kilka, jednak będą one musiały poczekać na lepszy dzień i wtedy przekonacie się, jakie to miasta mi się tak bardzo podobają.

Frankfurt nad Odrą nie jest chyba zbyt wielkim miastem. Szczerze przeszłam tylko jego kawałek, gdy spacerowałyśmy z dziewczętami brzegiem Odry i kawałek w okolicach centrum oraz oczywiście budynków uniwersyteckich, gdzie dzisiaj zdawałam egzamin z niemieckiego. Jest tu bardzo cicho, niewiele ludzi, ale bardzo podobają mi się budynki - niezbyt wymyślne, w żywych barwach, ale również tych bardziej stonowanych. Jest sporo terenów zielonych, a brzeg Odry jest wspaniały. Swoją drogą wiedzieliście, że Odra po niemieckiej stronie płynie na południe, a po polskiej na północ? Może nie na całej długości, ale właśnie tutaj jest tak, a nie inaczej. To niezwykle frapujące.

Zaś Słubice są miastem, które poniekąd już od pierwszego wrażenia jest niepolskie, choć zdecydowanie do naszego kraju należy. Budynki nie są jakieś nadzwyczajne, ale sam układ miasta ma w sobie coś abstrakcyjnego. Aż ciężko się momentami połapać, choć jest tak małe, że wszędzie stąd blisko, tylko nie na dworzec kolejowy, ale od czego są taksówki? Samochodem to tylko pięć minut, choć na nogach można by trochę pobłądzić.

Jest tutaj również rewelacyjna naleśnikarnia, dla której zaczynam powoli tracić głowę. Zbankrutuję i bardzo przytyję, jeśli będę do niej zbyt często chodzić, ale na to zasługuje, bo jest niedrogo, a naleśniki są genialne (i mówi to osoba, która wciąż szuka idealnego przepisu na ciasto naleśnikowe). Szczerze na razie czuję się jak na wakacjach, choć te cztery godziny w trakcie pisania egzaminu zaprzeczają temu uczuciu... Ciężko mi sobie wyobrazić, jak to będzie, gdy studia faktycznie się zaczną. A zajęcia będą dopiero w drugiej połowie października, do tego czasu zdążę się zupełnie rozleniwić.

W pokoju jest bałagan po moim rozpakowywaniu się, który z dnia na dzień powoli ogarniam. Wierzę, iż wkrótce mi się to zupełnie uda.

Jestem okropnie zmęczona. Ale warto. Dziś idziemy dokądś na piwo, jutro wybieramy się na sushi we Frankfurcie. Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie, ale cieszę się, że tu jestem.

A zdjęcia nastąpią któregoś dnia. Obiecuję!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS