Moja prywatna lista najgłupszych diet, jakie wymyślił człowiek.




Zawsze interesowało mnie odżywianie i różne diety. Tak bardzo, że już od dzieciństwa chciałam być wegetarianką (ja! Naczelny mięsożerca tej planety!). Na chęciach się kończyło, ale wszelakie artykuły i inne teksty mocno mnie inspirowały. Do dziś czytam chętniej o jedzeniu niż o czymkolwiek innym. Jednak pewnego pięknego dnia uznałam, że wszelakie granice zostały przekroczone i niektórym się w - żeby nie powiedzieć dosadniej - głowach poprzewracało i wymyślili sobie coś, co niby jest fajne, ale osobiście – zdroworozsądkowo i z określonym bagażem dietowych doświadczeń – uważam, że to lekka przesada. I nie mówię tutaj o dietach krótkotrwałych, które mają na celu odtruć, odciążyć czy pozbawić wagi organizm. Mówię tutaj o czymś, co ma być dietą na całe życie. Mój osobisty ranking najbardziej idiotycznych diet, o jakich ostatnio słyszę. Powiem tylko, że na samo czytanie o nich skręcają mi się wszystkie wnętrzności, robi mi się niedobrze i zaczyna boleć mnie żołądek. 

Raw diet – tutaj nie należy jeść żywności przetworzonej. Gotowanej, smażonej… Oczywiście wyklucza to też mięso, ryby i inne takie (ale przecież to można jeść również na surowo! Sama jestem najlepszym przykładem. W życiu zjadłam więcej surowego mięsa niż gotowanego czy smażonego). Dieta przeciwrakowa, przeciwwszystko. Muszę przyznać, że ona ma coś w sobie, co może przyciągnąć. Sama przez dwa miesiące żywiłam się wyłącznie produktami nieprzetworzonymi. Akurat był to okres wiosenno-letni, więc o surowe produkty nie było trudno. Nie sądzę jednak, by na całe życie komukolwiek to pomogło (powie o tym mój żołądek po zjedzeniu nieprzetworzonej warzywnej sałatki w ilości niezbędnej do zaspokojenia mojego głodu, ponad godzinę nie mogłam się ruszyć z powodu bólu brzucha). Wprawdzie dieta ta wyklucza mięso, gluten i laktozę, ale wykończenie żołądka jest gwarantowane. I z całą pewnością nie uratuje w trakcie przeziębienia. Poza tym skąd wziąć w zimie nieprzetworzone produkty? Zapomniałam wspomnieć, że wyznawcy tej diety preferują te z upraw ekologicznych. Oczywiście i tutaj są kłótnie i odłamy, co można, a czego nie można jeść. Głównym punktem są suszone owoce. Człowiek nie jest przystosowany do jedzenia wyłącznie roślin. A już tym bardziej surowych. I tak w dzisiejszych czasach niemożliwe jest uwolnienie się od toksyn. Jak chcą, niech próbują, ale na dłuższą metę uważam tę dietę za idiotyczną. Taki weganizm dla ekstremistów. 

Paleo – gluten niech idzie w diabły, ale zostawmy to, czym żywił się człowiek ery paleolitu. Czyli, jak wyżej, skupiamy się również na żywności nieprzetworzonej. Czyli żyjące stworzonka jak najbardziej, roślinki też, ale zboża już nie (bo jak to jeść, by uprzednio nie przetworzyć?). Je się czysto i tyle! Tyle że tego nieszczęsnego kurczaczka, czy rybkę można usmażyć, więc ta nieprzetworzona żywność gdzieś tam traci swoją ideę. Poza tym w dzisiejszych czasach znalezienie jadalnego mięsa jest trudne, bo faszerują to jakimiś paskudztwami. Można zajadać się muffinami, ale na mące migdałowej, bo jest paleo. Okazuje się, że soda też jest paleo! Na to to bym nie wpadła za nic. I jakoś nikt nie zauważa, że w ten sposób je przetwarza. A kłócą się paleoiści o miód, bo niby przetworzony… Tak, przez pszczółki, całkiem naturalnie i czysto, nie to, co Wy sami z własną dietą wyprawiacie. Dieta o tyle idiotyczna, że zaprzecza sama sobie. Poza tym nie sądzę, by człowiek z epoki kamienia łupanego piekł muffiny na sodzie. W ogóle nie wierzę, by wpadł na pieczenie ciasta, bo nie miał piekarnika. A mamut, którego upolował, nie nażarł się przez całe życie tyle chemii, ile my mamy w łyżce naszego pokarmu. No i, co tu dużo mówić, ludzie, my ewoluowaliśmy! Zarówno my, jak i nasze przewody pokarmowe. Mój na pewno by z tego mięsa nie był zadowolony. I nie wierzę, by ktokolwiek z wyznawców tej diety sam upolował swoje jedzenie. Co najwyżej na półce w sklepie. 

I królowa wszystkich idiotycznych diet: no food diet – tak, faktycznie ktoś na to wpadł. Nie jemy nic, cieszymy się i umieramy. Chyba się nie przyjęła, bo ciężko cokolwiek o niej znaleźć, ale obiła mi o uszy kilka razy. Tu się nie je, tu łykniesz sobie trochę oleju, zagryziesz łyżeczką soli, doprawisz pieprzem, sokiem z cytryny i potem wyglądasz jak pewna kobieta, która w Internecie broni tej diety. Brawa dla geniusza, który ją wymyślił. Mam nadzieję, że żyje mu się długo i zdrowo.

No i kto wie, co znajduje się na zdjęciu? I czy pasuje do którejkolwiek z tych diet?

Komentarze

  1. jeszcze jest żywienie się energią z kosmosu ;) http://natemat.pl/30683,nie-jedza-nie-pija-odzywiaja-sie-powietrzem-i-wzywaja-wznies-sie-ponad-iluzje-swiata-bretarianie-sa-wsrod-nas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). Jeśli trafię na jeszcze kilka dziwactw, to może aż zrobię cykl dietowy ;).

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS