Have you seen my unicorn?
Potrafię się czasem w czymś beznadziejnie zakochać. I bez wątpienia tym razem obiektem moich uczuć była to nazwa tego lakieru. Gdy dowiedziałam się o nowej edycji limitowanej Essence Fantasia, zobaczyłam produkty, od razu ich zapragnęłam. Z miejsca. Natychmiast. Dlatego to dziwne, że niemal dwa tygodnie zajęło mi wybranie się do drogerii w ich poszukiwaniu. Have you seen my unicorn? od pierwszej sekundy było moim must have z powodu samej nazwy. Moja dziecinna tęsknota za Rowling i Harrym Potterem daje o sobie zbyt mocno znać.
Nie miałam zamiaru wyjść tylko z tym lakierem, ale w rzeczywistości Fantasia nie była tak zachwycająca, jak się zapowiadała. Lakiery mnie nie urzekły, rozświetlacz w ogóle nie interesował, a kredki do oczu nie potrzebowałam. Były też błyszczyki i cienie. Błyszczyk bym kupiła, gdyby też był jednorożcowy, ale tego koloru już zabrakło (lub w ogóle nie było). Cienie ładne, ale wolałabym satynę lub mat. Te miały w sobie miliony błyszczących drobinek, ale że nie chcę wyglądać jak choinka, zrezygnowałam. Dlatego nie mam unicornowej serii, a bardzo bym chciała. Błyszczyka będę jeszcze szukać.
Lakierem od razu się pobawiłam. Niestety ma więcej wad niż zalet. Za rzadki, za słabe krycie i zbyt długo wysycha. Na zdjęciu są dwie warstwy. Jeden paznokieć zepsuty, bo nie zdążył wyschnąć, nim wsadziłam palce w nieodpowiednie miejsce. Konsystencja też nie taka, jak należy. I kupiłam go faktycznie tylko dla nazwy, kolor mnie tak nie zachwycił. Przynajmniej dopóki nie pomalowałam nim paznokci. Choć ostatnio zarzekałam się, że błyszczących rzeczy nie lubię (a w dzieciństwie byłam taką sroką! Cokolwiek by się nie błyszczało, musiałam to mieć), to teraz kocham ten perłowo-drobinkowy połysk. Kolor jest takim bardzo, bardzo jasnym - niemal białym - brzoskwiniowym różem. Choćbym nie wiem, jak bardzo chciała, nie potrafię go określić. Biel-beż-brzoskwinia-róż. Wymieszane, sperłowacone, zadrobinkowane i rozjaśnione. Jak go opisać? Nie wiem. Ale wbrew wcześniejszym obiekcjom, pokochałam go.
Już wiem, że Kotek dla niego też zwariuje, gdy go zobaczy. Zapewne w najmniej oczekiwanym momencie mój lakier zniknie w niewyjaśnionych okolicznościach. Ja zaś będę wtedy chodziła i pytała wszystkich (co i tak robię od wczoraj): Have you seen my unicorn?
Jak szybko uznają mnie za wariatkę?
Nie miałam zamiaru wyjść tylko z tym lakierem, ale w rzeczywistości Fantasia nie była tak zachwycająca, jak się zapowiadała. Lakiery mnie nie urzekły, rozświetlacz w ogóle nie interesował, a kredki do oczu nie potrzebowałam. Były też błyszczyki i cienie. Błyszczyk bym kupiła, gdyby też był jednorożcowy, ale tego koloru już zabrakło (lub w ogóle nie było). Cienie ładne, ale wolałabym satynę lub mat. Te miały w sobie miliony błyszczących drobinek, ale że nie chcę wyglądać jak choinka, zrezygnowałam. Dlatego nie mam unicornowej serii, a bardzo bym chciała. Błyszczyka będę jeszcze szukać.
Lakierem od razu się pobawiłam. Niestety ma więcej wad niż zalet. Za rzadki, za słabe krycie i zbyt długo wysycha. Na zdjęciu są dwie warstwy. Jeden paznokieć zepsuty, bo nie zdążył wyschnąć, nim wsadziłam palce w nieodpowiednie miejsce. Konsystencja też nie taka, jak należy. I kupiłam go faktycznie tylko dla nazwy, kolor mnie tak nie zachwycił. Przynajmniej dopóki nie pomalowałam nim paznokci. Choć ostatnio zarzekałam się, że błyszczących rzeczy nie lubię (a w dzieciństwie byłam taką sroką! Cokolwiek by się nie błyszczało, musiałam to mieć), to teraz kocham ten perłowo-drobinkowy połysk. Kolor jest takim bardzo, bardzo jasnym - niemal białym - brzoskwiniowym różem. Choćbym nie wiem, jak bardzo chciała, nie potrafię go określić. Biel-beż-brzoskwinia-róż. Wymieszane, sperłowacone, zadrobinkowane i rozjaśnione. Jak go opisać? Nie wiem. Ale wbrew wcześniejszym obiekcjom, pokochałam go.
Już wiem, że Kotek dla niego też zwariuje, gdy go zobaczy. Zapewne w najmniej oczekiwanym momencie mój lakier zniknie w niewyjaśnionych okolicznościach. Ja zaś będę wtedy chodziła i pytała wszystkich (co i tak robię od wczoraj): Have you seen my unicorn?
Jak szybko uznają mnie za wariatkę?
Ale masz ładny kształt paznokci :D takie szczupłe i długie, wypas :D nie to co moje :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :D. Niestety palce wskazujące mają trochę inny kształt, co mnie frustruje :D.
UsuńHaha coś trafiam ostatnio w Twój gust :D a sweter ciepluchny i miękki, polecam :)
OdpowiedzUsuńKupuję takie starbucksowe kubki w miejscach które mi się podobają - wrocław, paryż itp :-)
I tak jakoś wzięłam jeden ze sobą do Szczecina :D Lubie pić z takich dużych :D
Ale ze spodniami nie trafiłaś :D. W sumie masz racje z tymi kubkami... Sama bym chciała mieć kolekcję z moich ulubionych miast. Może pora ją rozpocząć? :).
UsuńDuże ja także uwielbiam. Marzy mi się ten klasyczny Starbucks w ich największym rozmiarze :D.
No właśnie na początku też chciałam taki zwykły, ale akurat nie mieli na stanie i kupiłam z nazwą miasta. Więc resztę dokupiłam tak, żeby pasowało do kolekcji :D
UsuńŚliczny lakier, śliczna nazwa lakieru i super post :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się, że za słabo kryje
OdpowiedzUsuńHaha chciałam wkleić inne zdjęcie, ale nie mogłam go znaleźć :D
OdpowiedzUsuńLubiłam pszczółkę maję :D
ciekawa nazwa- jest,
OdpowiedzUsuńprzyzwoita cena- jest,
dobra reklama- jest,
dobra jakość- hmmm...
jakoś perły mi się nie podobają, chociaż odcień odpowiedni na zimę.