Przegląd filmowy - oscarowo, bajkowo, ekranizacyjnie, nietypowo.

Ostatnio miałam fazę na książki i cały czas coś czytałam, a za obejrzenie filmu nie mogłam się zabrać. Wielkanoc to wszystko odwróciła i książkę odkładałam po kilku stronach, żeby zagłębić się w jakiś film. I oto, co udało mi się zobaczyć.

Anastasia/Anastazja (1997)

Koniec dynastii Romanowów, Rasputin i zaginiona księżniczka. Mroźny Petersburg, magia i podróż do Paryża w poszukiwaniu wspomnień. Kreskówka, a tak... emocjonalna. Jak chyba wszystkie. Jednak ta wydaje mi się o tyle bliższa, że bazuje na prawdziwej historii, choć sporo ją przeinacza, by nadać jej baśniowego wymiaru. I jak po obejrzeniu nie chcieć poznać historii prawdziwej Anastazji? Ja już ją znam z książki "Parada blagierów" Ireneusza Pawlika. Któregoś dnia może Wam pokażę, co tam ciekawego napisali.

Jeśli ktoś (tak jak ja) jakimś cudem zdołał wcześniej nie poznać "Anastazji", serdecznie zachęcam. Może nie jest to perfekcyjna i polana grubą warstwą lukru produkcja Disney'a, ale wciąż urzekająca i słodka.

Obejrzałam tę bajkę, ponieważ usłyszałam tę piosenkę i po prostu uznałam, że muszę:


Cinderella monogatari/Kopciuszek (1996-)

Mój ulubiony Kopciuszek, tym razem w wersji anime w dwudziestu sześciu odcinkach. Zaraz po Anastazji sobie o nim przypomniałam i spędziłam całą sobotę na oglądaniu go. Czyli osiem godzin i czterdzieści minut. Japońska wariacja na temat baśni, emitowana kiedyś w TVP1 (oglądałam ją wtedy). Tutaj Kopciuszek nie traci ojca, lecz rzeczony rodzic wyjeżdża w podróż w interesach. Księcia poznaje już wcześniej, choć nie wie, że on nim jest - zaprzyjaźniają się i zakochują, choć są tego nieświadomi. Siostry wcale nie są tak brzydkie, macocha jest wręcz piękna (gdy rozpuści włosy), ale charaktery nie są szczególnie dobre. Kopciuszek jest za to cudownym, dobrym dzieckiem. To moja najulubieńsza wersja. Disney'owskiej pełnometrażówki nie umiem za bardzo znieść. Ale anime to coś zupełnie innego.



Carnage/Rzeź (2011)

Film Polańskiego. Skusiłam się ze względu na Kate Winslet. Tutaj nie ma wiele do powiedzenia - jest to film, który pokazuje, jak bardzo dorośli są ograniczeni i jak bardzo grają przed innymi dorosłymi, by pokazać, że są o wiele lepszymi ludźmi, rodzicami... Godzina dziewiętnaście. Film dobry, choć obserwowanie czwórki ludzi w jednym pomieszczeniu, którzy z poniekąd kulturalnej rozmowy dochodzą do pijaństwa i kłótni może znudzić. Mi się bardzo podobało.

Swoją drogą myślałam, że Polański jest w więzieniu. Czyżbym miała złe/przestarzałe informacje?



The Descendants/Spadkobiercy (2011)

Nominacja do Oscara za najlepszy film... Już po przeczytaniu książki wiedziałam, że to będzie coś dziwnego i nudnego. W porządku. Nie nudziłam się zbyt mocno, ale sam film mnie nie porwał. Jedna scena mi się podobała. Film taki jak książka - da się przeczytać/obejrzeć, nie jest szczególnie nudno, ale i nie ciekawie.Co najlepsze, zostało przedstawione w trailerze. Reszta to chmurny obraz Hawajów. I nie podoba mi się, że wybryki Scottie zostały ograniczone do założenia bielizny jej starszej siostry. Nie rozumiem, jak coś takiego mogło dostać nominację. Swoją drogą niejedną. I, o ironio, dostał Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany. I Złoty Glob za najlepszy dramat. Clooney także nie powinien dostać Złotego Globu. Jestem pewna, że konkurencja była lepsza.



How to marry a millionaire/Jak poślubić milionera (1953)

Również nominacja do Oscara, ale tym razem za kostiumy, więc możemy pominąć. Oczywiście obejrzałam dla MM. To pierwszy film, w którym zauważyłam, że tło jest dorobione i się zaśmiewałam z tego przez cały czas. Nie jest zły, ale też niespecjalnie mnie ruszał. Jednak zakończenie było genialne, tego filmowi nie mogę odmówić! Podobno jeden z najlepszych z MM. Sama nie wiem. Może jedna z jej najlepszych ról, ale czy sam film?... Ech.


Snow Flower and the secret fan/Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz (2011)

Kolejna ekranizacja. Bardzo długo na nią czekałam. Niestety chiński w niektórych scenach wymagał napisów i musiałam na nie trochę poczekać. I tu mam problem - jako ekranizacja jest bardzo kiepski (ale książka jest cudowna, przeczytajcie), jako samodzielny film całkiem niezły. Są dwie części - współczesna i stara (że tak to wyrażę). Stara to część książkowa, jednak tutaj została bardzo okrojona. Za to spodobała mi się współczesna. I nawet nie mam ochoty mówić o fabule. Chodzi o przyjaźń między kobietami w Chinach - dawnych i współczesnych. Laotong, czyli przyjaźń na wieki, dopasowanie. Główną zaletą książki jest odmalowanie zwyczajów ludzi i cała otoczka kulturowa oraz historia. Film pozbawia tego widza. Polecam najpierw obejrzenie filmu, a następnie przeczytanie książki. W ten sposób obie wersje mogą zadowolić. W odwrotnej kolejności - wątpię.


Don 2 (2011)

Bollywood, sensacja i Berlin! Cudo!  Don to film, przy którym mogę spędzać mnóstwo godzin. Shahrukh Khan jako międzynarodowy przestępca, którego wcale nie jest trudno złapać... jest to niemożliwe. Nie ma tutaj przesłodzonej miłości, która drażni w Bollywood wielu ludzi. Piosenek i tańca także jest niewiele. A film sam w sobie, obie części, to coś, co się ogląda z uśmiechem na ustach. Ta część rozgrywała się w Berlinie, co cieszyło mnie jeszcze bardziej. I chcę już kolejną. Ale na nią muszę trochę poczekać.


Foxfire (1996)

Film na podstawie książki Joyce Carol Oates o tym samym tytule. Obejrzałam, bo Angie. Obejrzałam, bo Angie i jej była dziewczyna - Jenny Shimizu. Obejrzałam, bo i tak bym obejrzała. Jednak teraz obejrzałam po raz drugi. I uznałam, że po tych kilku miesiącach wyrosłam z tego filmu. To historia dziewczyn, które założyły gang i zostały przyjaciółkami. I po dwukrotnym obejrzeniu nie wiem, co powiedzieć, ponieważ już nie czuję tego filmu tak jak za pierwszym razem. To raczej film dla młodzieży, która chce znaleźć siłę w swoim życiu i jakiś cel. Jestem też pewna, że książka Oates była o wiele mocniejsza.


Jak widać, filmy są zróżnicowane. Lepsze i gorsze. A co będzie następne? Sama nie wiem. Widzieliście któreś z nich? Co o nich sądzicie?

Komentarze

  1. Nie mów mi, że lubisz SRH... To nie możliwe, by aż tyle nas łączyło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi Ci o Szarusia? A owszem! Lubię go. A ostatnio moja przyjaciółka mnie zmusza do lubienia coraz bardziej :D.

      Usuń
  2. "Anastazję" w sumie lubię i tę piosenkę też, "Rzeź" była dobra i nie wiedziałam, że powstała ekranizacja "Kwiatu śniegu". A tego Kopciuszka to ja kojarzę z telewizji, oglądałam jakieś pojedyncze odcinki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakim cudem wcześniej nie widziałaś ,,Anastazji"? :-)
    Pamiętam kiedy mama zabrała mnie na nią do kina, kiedy byłam dzieckiem. A potem jak wyczekiwałam kiedy w końcu wyjdzie na kasecie, żebym mogła ją oglądać w domu na video :D Haha, stare dzieje :-)
    Jak na moje oko to jedna z najlepszych bajek, które kiedykolwiek obejrzałam. Na pierwszym miejscu nadal stawiam ,,Wszystkie psy idą do nieba" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anastazja jest świetna, uwielbiam tę bajkę! "Rzeź" mi się podobała, chociaż wiele osób nie umie zdzierżyć tego filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anastazję co prawda oglądałam dawno, dawno temu w dzieciństwie, ale pamiętam,że bardzo mi się podobała. I te piosenki! Muzyka jest świetna :)

    Całkowicie zgadzam się jeśli chodzi o Spadkobierców, nominacja, nie mówiąc już o Oscarze to jakaś straszna pomyłka. Spisek. Film naprawdę kiepski, a przeżycia dzieciaków w sytuacji straty stratę matki tak bardzo spłycone...wystarczy obejrzeć sobie dla porównania film "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" który dotyka tej samej tematyki i bez porównania dużo lepiej sobie z nią poradził.Zresztą film świetny. Polecam!

    Rzeź mi się podobała, dobrze przegadany film :) O, a "Jak poślubić milionera" już mam ściągnięty i czeka w kolejce na obejrzenie :) Może jakieś wskazówki w nim odnajdę :P hehe
    Snow Flower and the secret fan w sumie całkiem mnie zainteresowało. Tylko teraz nie wiem czy sięgnąć po film czy książkę, może właśnie jak doradzasz zacznę od ekranizacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno obejrzę ten film i sobie porównam :). Przeżycia w książce były pokazane lepiej, ale sama książka też jest wg mnie kiepska. Niektórym się podoba...

      W "Jak poślubić milionera" raczej wskazówek nie znajdziesz, sama oglądałam pod tym kątem ;).

      Jak obejrzysz film najpierw, mniej się rozczarujesz. Jestem pewna :).

      Usuń
  6. ja nie oglądałam żadnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ,,Anastazję'' :) Ostatnio wzięło mi się na wspomnienia; przypomniało mi się, że zawsze na widok Rasputina chowałam się za fotel ze strachu, a siostra straszyła mnie, że mieszkał on kiedyś na mojej ulicy (nawet dokładnie wskazała mi okno ;) ). Do tej pory patrząc w tamtą stronę nie mogę się uwolnić od tej myśli :). Udało mi się znaleźć bajkę tę na DVD, jednak przepadła gdzieś w czasie akcji rozsławiania ,,Anastazji'' w mojej szkole (razem z kolegą klasowym, również fanem ,,Anastazji'', nie mogliśmy znieść, jak wielu ludzi nie ma najmniejszego pojęcia, o czym mówimy ;) ). Magiczny świat. Cudownie czasem do niej wrócić, ot tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie chodziłam z Tobą do szkoły i straciłam tyle możliwości poznania jej wcześniej :). Carska Rosja jest cudownie przedstawiona i ta magia... Że też wcześniej nie obejrzałam...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS