Kosmetyczno-kształcąca wishlista.
Od dwóch miesięcy zbierałam się do tego posta. Nie bez powodu. Najpierw miałam mało ciekawych rzeczy, których pragnęłam, potem nie było czasu. O czasie piszę jednak zdecydowanie zbyt często, więc dzisiaj poprzestanę na tej drobnej wzmiance.
Zwykle nie mam jakiś wielkich potrzeb, jeśli chodzi o kosmetyki, jednak tym razem jest inaczej. Od dawna pragnę paletki Naked 2 i odkąd jest ona dostępna w niemieckim Douglasie, ciągle się zastanawiam, czy nadszedł ten moment, w którym ją kupię. Niestety jeszcze nie nadszedł i w najbliższej przyszłości nie mam co się łudzić. W zasadzie jedyną szansą jest poproszenie o nią na urodziny, bo sama sobie nie kupię. Zwyczajnie będzie mi szkoda pieniędzy, choć jej pragnę.
Oczywiście do kompletu przydałby się bronzer. Mam już róż (choć rozważam powrót do mojego starego z Inglota - gdy tylko pojadę kiedyś do Polski, co póki co nie zapowiada się przed wakacjami), ale od dłuższego czasu (znowu czas!) chodzi za mną bronzer właśnie. Tyle że nie potrafię go nakładać (gdy już podejmuję się prób, gdy jakiś, nie mój, wpadnie mi w ręce) ani znaleźć odpowiedniego odcienia. Niemniej pragnę. Nie wykluczam, że kupię na początku 2015.
Skoro bronzer i cienie, to do ich nakładania przydałyby się pędzle. Choć moje wciąż są w świetnym stanie (podróbki EcoToolsów, ale trzymają się świetnie, choć traktuję je wręcz karygodnie), to chcę lepsze, więcej i szczególnie ten taki wachlarzowy. Czuję się mocno ograniczona tymi, które posiadam. Niestety dobre pędzle to poważna inwestycja, a o tych najpoważniejszych będę pisać trochę niżej.
Teraz opuszczamy makijaż i przechodzimy do relaksu. Bardzo chciałabym wypróbować kulę do kąpieli Fridge. Z czystej ciekawości, bez większych oczekiwań. Intryguje mnie, dlaczego nazywana jest "kulą nad kulami". Poza tym jakiś czas temu dałam się sobie samej namówić na szczotkowanie ciała. Nie posiadam jednak szczotki, więc znalazła się ona od razu na liście moich najpotrzebniejszych potrzeb (która chyba jest uporządkowana alfabetycznie, skoro do "s" jeszcze nie doszłam, a to naprawdę długa lista). Najbardziej odpowiada mi ta z Fridge. Kolejny plan zakupu na początek 2015. Chyba że ktoś chce mi zrobić prezent świąteczny (nie krępujcie się! Możecie mi sprezentować wszystko z tej listy - przyrzekam, że się nie obrażę!).
A na koniec relaksu - naczynie do kąpieli wodnej. Wiecie, jaką katorgą jest wyciąganie gorącej ceramicznej miski z wąskiego garnka pełnego wody? Ja wiem. Dlatego kolejną rzeczą z listy najpotrzebniejszych potrzeb jest owo naczynie. Zdecydowanie ułatwia sprawę!
Odkąd zobaczyłam koszulę nocną stworzoną przez StyleDigger, poczułam, że od razu muszę ją mieć. Gdyby nie kolor, byłaby doskonała (ale zawsze można ewentualnie przefarbować). I to ją zażyczę sobie na urodziny (cóż, są priorytety - cienie do powiek po raz kolejny nimi nie są).
Gdy zepsuł mi się telefon, wiedziałam, że pora rozejrzeć się za nowym. Miałam kilka wymagań - nie chciałam pewnych konkretnych firm, telefon nie może być zbyt duży i drogi, musi być na tyle nowoczesny, by działał Instagram oraz mieć aparat przynajmniej 5mpx. Ostatecznie padło na Samsunga Galaxy S3 mini. Już kilka razy go obmacałam i jeśli tylko do świąt nie zniknie mi ze sklepu, to go kupię. Niestety nie będzie różowy. Chyba że dopisze mi szczęście.
Nie tak dawno temu obudziła się we mnie kolejna potrzeba i jest nią lustrzanka. Canon. Nie potrzebuję cuda za pięć tysięcy, tylko jakąś podstawową (najtańszy Canon, jakiego widziałam, to 399 euro). Gdy będę miała zbyt dużo pieniędzy, to wtedy kupię. Coraz bardziej podoba mi się zabawa w fotografię, a ograniczenia mojego kompaktowego Canona zaczynają mnie trochę denerwować. Zatem lustrzanka.
Poza tym marzy mi się profesjonalne oprogramowanie do obróbki filmów. Obecnie chodzi mi po głowie Sony Vegas Pro, ale cena też jest powalająca (najnowsza wersja - 13 - kosztuje ponad 500 euro! A starsza - 12 - ok. 250). Najpierw wypróbuję wersję testową, a potem zacznę się zastanawiać, czy już pora oszczędzać, czy jeszcze nie.
A teraz jeden z najstarszych bywalców moich chciejlist (choć nie wiem, czy kiedykolwiek na blogu o nim wspomniałam). Wiedźmin. Cała saga. Bardzo poproszę! Od lat chcę go mieć, ale boli mnie perspektywa jednorazowego wydatku na książki w wysokości 200zł. Wiem, że kiedyś nastąpi ten piękny dzień, ale kiedy? Nie mam pojęcia.
Boję się nawet podliczyć, ile kosztowałaby suma kosztów rzeczy z tej listy. Baby steps, baby steps.
Zainteresowało Was coś?
Mmm, mamy parę podobnych punktów na naszych "chciejlistach" ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta szczotka do szczotkowania ciała. Co to daje?Pomysł z chciejlistą bardzo mi się podoba.Czy mogę się zainspirować?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że możesz :).
UsuńA szczotka poprawia krążenie i pomaga pozbyć się toksyn z organizmu. I ujędrnia :).
Szczotka Fridge, pędzle (ich nigdy dość!), Naked, ale nie 2, a 3 oraz Basics, saga o Wiedźminie i nowy aparat mamy wspólne :D Dlaczego na WL nie ma herbaty Putina? :P
OdpowiedzUsuńPonieważ aż tak mocno mi na niej nie zależy (nie chcę jej mieć, chcę tylko spróbować, jak smakuje) i w dodatku nigdy nie pamiętam, jak się nazywa, a jest inna herbata, której pragnę, ale zapomniałam ją tam umieścić (Ginger&Lemon firmy Ronnefeldt - pyyyycha!).
Usuń