Tajemnica kobiecej torebki.
Na początku marca pojawił się konkurs torebkowy na jednym z czytanych przeze mnie blogów. Akurat z powodu problemów z ramionami kupiłam sobie plecak (i okropnie nie chciało mi się przepakowywać), więc uznałam, że to świetna wymówka, powód, czy inny czort, by wreszcie się przeprowadzić i uratować własne życie. A przynajmniej zdrowie. I tak oto wywaliłam wszystko na podłogę. Jeden wielki śmietnik Gdy zobaczyłam, co noszę w swojej torebce, załamałam się. Już kilka razy ją czyściłam i wyrzucałam tonę śmieci, ale tym razem było tego więcej niż zwykle. Plany, bilety, paragony, opakowania po szminkach (ale żeby nie było, że nie jestem stylowa - to akurat szminka Chanel), stare kupony do Rossmanna i ulotka z seansu Greya... To były śmieci jednoznaczne. Plus dodatkowo niejednoznaczne zestawy do szycia. Sztuk dwie. Ten widoczny na jednym ze zdjęć jest tak beznadziejny, że od razu zarezerwował sobie miejsce w koszu. Zdrowie przede wszystkim Przez długi czas nie nosiłam w torebce