Wyzwanie Foto: dzień 7. - OSTATNIA RZECZ PRZED ZAŚNIĘCIEM
Niektóre nałogi są niszczące. Ale są też takie, które jednocześnie niszczą i budują. Uzależnienie od komputera/Internetu jest jednym z nich. Przynajmniej moim zdaniem. Przyniosło mi tyle dobrego (złe trony są tak mało znaczące - zwykle - że nie warto się nad nimi rozwodzić), że nie potrafiłabym nazwać Internetu złem. A na pewno nie na serio.
Ostatnią rzeczą przed snem jest właśnie Wunderkind (który wczoraj skończył dwa latka!) - czy to serial, czy blogi, czy rozmowa... Niemal zawsze jest on ostatnią rzeczą, jaką widzę przed snem.
Z mniej materialnych jest to tworzenie różnych historii w głowie, jednak im nie potrafiłabym zrobić zdjęcia. A Wy byście potrafili?
Ostatnią rzeczą przed snem jest właśnie Wunderkind (który wczoraj skończył dwa latka!) - czy to serial, czy blogi, czy rozmowa... Niemal zawsze jest on ostatnią rzeczą, jaką widzę przed snem.
Z mniej materialnych jest to tworzenie różnych historii w głowie, jednak im nie potrafiłabym zrobić zdjęcia. A Wy byście potrafili?
No tak, właśnie pomyślałam, że internet to również mój stały punkt wieczoru.
OdpowiedzUsuńA historie z głowy... czasami próbuję je zawrzeć w swoich pracach.
Pozdrawiam ciepło.
Ja zamieniam je w słowa.
UsuńOj tak, bez internetu nie wyobrażam sobie życia, uwielbiam to "uzależnienie".
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak pokazać te historie, które powstają w naszych głowach? Dlatego postawiłam na coś prostszego ;)
Moim zdaniem nie sposób ich przedstawić na zdjęciu. Ale jak powiedziała powyżej Blue-Nika, można je w coś zamienić :).
Usuńteż dochodzę do tego wniosku, że jestem uzależniona, ale przynajmniej mam poczucie, że jestem "w tłumie" ludzi i coś się dzieje!!! fajne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńJa nie muszę do niego dochodzić - to dla mnie oczywistość :).
UsuńMój Mąż na pewno by powiedział, że jestem uzależniona, a ja nie chcę ... nawet jeśli tak jest, to chcę to zmienić.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że człowiek musi być od czegoś uzależniony (narkotyków, czekolady, wiary czy choćby komputera), bo to sprawia, że jego świat jest prostszy, zawsze ma ten swój nałóg - mniej lub bardziej szkodliwy. A ja wolę akurat ten, przyznaję się do niego i jestem z niego zadowolona :).
UsuńNie wiem czy zabierasz laptopa do łóżka, bo ja zostawiam go w drugim pokoju. Tego sobie oszczędzam. Często siedzę przed nim tak długo, że nie mogę rano wstać do pracy. Uzależnienie... coś w tym jest, ale ile pozytywów! Pozdrawiam komputeroholiczkę/interneholiczkę ;).
OdpowiedzUsuńZabieram - w internacie nie bardzo mam jak zostawiać "w drugim pokoju", musiałabym go chyba zamknąć w łazience :D. Kiedyś, gdy miałam stacjonarny, używałam w innym pokoju. Ale Wunderkind jest teraz jakby przedłużeniem mnie i muszę go mieć w zasięgu ręki. Czasem jest to niewygodne.
UsuńJa właśnie też wieczorem siedzę przy komputerze, o czym dobrze wiesz (:D), ale prawie zawsze przychodzi taki moment, że wyłączam komputer i idę do mojego kącika z książką :)
OdpowiedzUsuńZwykle czytam z komputerem leżącym obok :).
UsuńJa laptop biorę do łóżka tylko wtedy, gdy chcę obejrzeć jakiś film. ale uważam, że jest to "zdrowy nałóg" dla mądrze korzystających z kompa czy netu.
OdpowiedzUsuńWszystko jest dla ludzi, tylko trzeba znać granice i korzystać z danych rzeczy z głową...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam =)