Za dwa tygodnie wracam do dzieci. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak za nimi tęsknię (teatr trochę tłumi to uczucie, ale wciąż jest ono bardzo sine). I tak sobie przypomniałam, że drugi blog z głupszej niż głupiej serii nie zagościł jeszcze na blogu.
A ja postaram się zmobilizować jutro, gdy będę miała wolne (o yeah!) napisać coś o przygotowaniach do premiery, premierze samej w sobie i może jeszcze jeden post z recenzją porównawczą kremu do rąk Phenome oraz Alverde?
Ja też dziś tęsknię za moim dzieciaczkiem :( Pojechał do Kielc, ale zaraz ją będę miała, już niedługo. Czekam na post porównawczy kremów do rąk!! Z wielką niecierpliwością :D
Nie oglądałam - jestem chora i uznałam, że lepiej przespać noc... Większości filmów też jeszcze nie znam. Oglądałam "Django" i byłam pewna, że wygra w scenariuszu (to kategoria, której typowanie co roku najlepiej mi wychodzi), tak samo jak to, że Christoph Waltz dostanie za męską rolę drugoplanową. Też miałam rację. Ale chyba tylko dlatego, że znałam ten film.
Musiałabym napisać ten post z powietrza, a nie chciałabym czegoś takiego zrobić. W tym roku jestem wyjątkowo nieoscarowa... Niestety...
Ach, i bardzo się cieszę, że "Merida Waleczna" wygrała - w święta się bardzo ubawiłam, oglądając ją.
Niektóre nałogi są niszczące. Ale są też takie, które jednocześnie niszczą i budują. Uzależnienie od komputera/Internetu jest jednym z nich. Przynajmniej moim zdaniem. Przyniosło mi tyle dobrego (złe trony są tak mało znaczące - zwykle - że nie warto się nad nimi rozwodzić), że nie potrafiłabym nazwać Internetu złem. A na pewno nie na serio. Ostatnią rzeczą przed snem jest właśnie Wunderkind (który wczoraj skończył dwa latka!) - czy to serial, czy blogi, czy rozmowa... Niemal zawsze jest on ostatnią rzeczą, jaką widzę przed snem. Z mniej materialnych jest to tworzenie różnych historii w głowie, jednak im nie potrafiłabym zrobić zdjęcia. A Wy byście potrafili?
Książki wiele nie pamiętam. Z miejsca się przyznaję - jednak prowadzenie bloga książkowego ma swoje zalety. Mogę się na przykład dowiedzieć, co o Greyu sądziłam po jego przeczytaniu . I popieram siebie samą - Grey to literatura, która ma bawić, a nie rozwijać intelektualnie. Jest słabo napisana, ale ma pewien potencjał emocjonalny, który działa. To właśnie sprawia, że książka staje się bestsellerem - emocje, które wyciska z czytelnika. A co z filmem? Odkąd dowiedziałam się, jaki paskud gra tego powalająco przystojnego literackiego Greya, byłam zdecydowanie mniej ekranizacją zainteresowana. Mimo to uznałam, że chcę wiedzieć, co zrobili twórcy z moją ulubioną postacią, mianowicie wewnętrzną boginią, jej saltami, fochami i tupaniem nóżkami. Tutaj się rozczarowałam, bo się jej zwyczajnie pozbyli. A szkoda! Jako nastrajanie się do filmu posłuchałam soundtracku. Jest niezły. Widać, że stoją za nim duże pieniądze. Cóż, czymś muszą tę nieistniejącą fabułę podreperować i padło na muzyk...
Ja też dziś tęsknię za moim dzieciaczkiem :( Pojechał do Kielc, ale zaraz ją będę miała, już niedługo. Czekam na post porównawczy kremów do rąk!! Z wielką niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem opisu przygotowań do premiery :)
OdpowiedzUsuńNapiszesz coś o Oskarach? Co sądzisz, jakie były typy, o filmach, które były nominowane, aktorach? Chciałabym poznać Twoje zdanie, o.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam - jestem chora i uznałam, że lepiej przespać noc... Większości filmów też jeszcze nie znam. Oglądałam "Django" i byłam pewna, że wygra w scenariuszu (to kategoria, której typowanie co roku najlepiej mi wychodzi), tak samo jak to, że Christoph Waltz dostanie za męską rolę drugoplanową. Też miałam rację. Ale chyba tylko dlatego, że znałam ten film.
UsuńMusiałabym napisać ten post z powietrza, a nie chciałabym czegoś takiego zrobić. W tym roku jestem wyjątkowo nieoscarowa... Niestety...
Ach, i bardzo się cieszę, że "Merida Waleczna" wygrała - w święta się bardzo ubawiłam, oglądając ją.