Spontaniczny KONKURS błyskawiczny. [Zakończony]


Do wygrania balsam do ust Alverde, który osobiście uwielbiam i polecam z całego serca. W Polsce niedostępny.

Co trzeba zrobić?
Odpowiedzieć na pytanie:
Co do diabła znajduje się na tym zdjęciu?

Osoba, która jako pierwsza udzieli prawidłowej odpowiedzi wygrywa.
Z konkursu wykluczone są następujące osoby: Gia, Vocalna, ja i moja mama. Choć ta ostatnia nawet tego bloga nie czyta i pewnie nie kojarzy, o czym wczoraj rozmawiałyśmy.

Komentarze

  1. I tak nie chciałoby mi się napisać nazwy. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nagrodę wysłać pod ten adres, który znajduje się gdzieś w czeluściach mojej poczty czy jakiś inny? :D.

      Usuń
    2. Haha, a więc jednak opuncja ;D Miałam trzy typy - na samym początku wyglądało mi to na szaloną doniczkę, potem na świeczkę... A wszystko dlatego, że ta opuncja taka świecąca była nienaturalnie jakoś :D No i pytam mamy - doniczka, czy opuncja? I tak patrzymy na to... już miałam napisać, że doniczka zrobiona na podobieństwo opuncji ^^

      Tak, na ten sam ^^

      Usuń
    3. To następnym razem dla zmylenia sfotografuję doniczkę :D. Jest świecąca, bo przed spożyciem należy namoczyć ją kilka godzin w wodzie (tak przynajmniej głosiła instrukcja), a zrobiłam zdjęcie od razu po wyjęciu jej ^^.

      Wyślę jakoś we wtorek lub w środę :).

      Usuń
    4. Wow, w życiu nie jadłam opuncji... Jak smakuje? Strasznie jestem ciekawa! No i - droga? Bo może bym czegoś nowego zasmakowała... Ale nigdy nie widziałam jej w sprzedaży - albo źle patrzyłam.

      Ok, ok ; )

      Usuń
    5. Dwie sztuki kosztowały 1,49 euro. Kupiłam w Kauflandzie, ale nie wiem, czy w jakimś Carrefourze nie znajdziesz, czasem miewają egzotyczne owoce ^^. Smakuje niespecjalnie. Lekko słodka, ma pestki w środku. Ale nic porywającego. Taka trochę nijaka :)).

      Usuń
    6. ... i jakaś taka bordowa w środku. (:

      Usuń
    7. No to błee... Ale i tak spróbuję, a co! Pójdę wraz z kolegą, który jest głodny nowych wrażeń do Kauflanda ;) A to jest człek dziwny - zamówił kiedyś w Ikei kraby i patrzył na nie, potrzymał je za te... no... szczypce, przekręcił jeden z nich, a potem odskoczył od żyjątka jak oparzony i powiedział, że samo skręcanie tych stworzeń i dobieranie się do mięsa jest wystarczająco obrzydliwe. A ja... ja nawet nic nie mówiłam, bo byłam dostatecznie zielona na sam ich widok na talerzu... błe.

      Usuń
    8. V. - moja była różowa :D.

      Nyx - z krabami nie miałam jeszcze do czynienia (a chciałabym!), miałam za to ze ślimakami. Ojciec przywiózł zamrożone "śpiące ślimaki", które się rozmroziły. Ale nie miał kto ich przyrządzić, więc zostały wrzucone do wiaderka, tam się "obudziły" i zaczęły wyłazić. Mama zatkała wiaderko jakąś miską, po czym patrzyła z przerażeniem, jak ślimaki stukały w tę prowizoryczną pokrywę xD. Niestety nie miałam możliwości ich zjeść, bo zostały w końcu przyrządzone jakieś dwa tygodnie później, gdy mnie nie było w domu xD.

      Usuń
    9. O fuuu, ja nie lubię patrzeć na żywe jedzenie :/ Ślimaków w życiu bym nie zjadła. A jak kiedyś łowiłam z wujkiem ryby i patrzyłam, jak odcina im łebki... Cóż, chodziłam wtedy głodna :D

      Usuń
    10. Ja nie jestem tak wrażliwa, choć przyznam, że do tych ślimaków mnie nie ciągnęło :D. Zjadłabym, ale nie widząc ich wcześniej żywych - najlepiej w jakiejś restauracji, gdzie miałabym pewność, że ktoś umie je przyrządzić :).

      Usuń
  3. A ja obstawiałam zmaltretowane kiwi : D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Wyzwanie Foto: dzień 7. - OSTATNIA RZECZ PRZED ZAŚNIĘCIEM

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Wyzwanie Foto: Dzień 4. - LUTY JEST...