Kudłatość zaawansowana. I konkurs.
Gdy wróciłam do domu i zobaczyłam Deusza, wykrzyknęłam od razu: Kudłatość zaawansowana! Wciąż jest najkudłatszy (i w ogóle cały naj), ale kudłatość się zrobiła bardziej dojrzała. Choć wciąż jest małym dzieckiem, które głośniej miauczy i mniej gryzie. O czym świadczy fakt, iż wróciłam niespecjalnie poturbowana i mogłam się pokazać publicznie bez chowania ran wojennych pod ubraniami. Może wciąż nie dawał mi w nocy spać (to mrrrrruczenie) i uwielbiał się kłaść na klawiaturze i na mojej szyi tak, że nie byłam w stanie ni to czytać, ni patrzeć w ekran. Wciąż kochany. I wciąż bardzo kudłaty. I oczywiście wciąż nie dawał sobie robić zdjęć w sytuacji innej niż w trakcie snu. Dziś nie piszę wiele. Bo od moich zachwytów może zemdlić. Tak jak moją mamę. - Mamooo, Deusz potrafi jednocześnie mruczeć i miauczeć! Popatrzyła na mnie tak wymownie, że już nawet nie wnikałam. Chcę wrócić do mojej przytulanki. Gdzie jest głowa? I konkurs, choć nie u ...